Ta strona będzie poświęcona wyjaśnieniu kilku kwestii związanych z fotografią ślubną.
Fotograf ślubny to bardzo ciekawe i kreatywne zajęcie. Dla mnie fotografia ślubna tym bardziej jest atrakcyjna, że łączy w sobie kilka moich ulubionych dziedzin. Jakich? Za chwilę wyjaśnię.
Dodam tylko na początku, że zdjęcia ślubne wykonuje się w różnych miejscowościach, w różnych kościołach i salach, dlatego często też różnią się one od siebie po wieloma względami.
Ja wykonuję ślubne zdjęcia w różnych miastach, mogą to być Chojnice, Człuchów, Tuchola, Sępólno, ale też inne miejscowości – mniejsze i większe.
Na fotografię ślubną składa się kilka ważnych momentów.
Zaczyna się … od spotkania. To ważny punkt. Mamy nie tylko okazję porozmawiać, ja mam szansę wyjaśnić nurtujące was zagadnienia, a także mam możliwość poznania waszych planów i oczekiwań. Oczywiście można to wszystko „załatwić” elektronicznie, ale ja uważam, że warto się poznać. Później łatwiej już się nam współpracuje w tym najważniejszym dniu. Choć staram się pracować dyskretnie, to jednak w ciągu tych kilkunastu wspólnych godzin będziemy ze sobą współpracować. Gdzie się spotykamy za pierwszym razem? Możemy to ustalić wspólnie, możecie zaproponować swoje ulubione miejsce – kawiarnię, restaurację lub inne miejsce, w którym czujecie się dobrze, swobodnie, aby nie stresować się bez sensu nowym otoczeniem. Jeśli nie macie takiego miejsca, zawsze coś wymyślę 😉 Na spotkaniu możecie pytać o wszystko, aby potem nie zastanawiać się jeszcze nad niepotrzebnymi sprawami, a tych do załatwienia macie przed ślubem aż za dużo.
Swoją pracę zaczynam po powrocie Pani Młodej od fryzjera. Wtedy wrzucam bieg i od tego momentu już Wam towarzyszę. Na początek oczywiście przywitanie z rodziną, daję wszystkim chwilę na oswojenie z fotografem, aby nie uciekali, nie chowali się, a zachowywali jak najbardziej naturalnie. W tym czasie staram się złapać jakieś wyjątkowe momenty – szukanie garderoby, strojenie samochodu, ostatnie pogawędki, przyjazd bliskiej rodziny. To jest czas aby sfotografować obrączki, kwiaty, buty, spinki i inne ważne detale.
Z niecierpliwością czekam jednak na … ubieranie Pani Młodej. To ważny moment w fotografii, który bardzo często otwiera historię ślubną w albumie fotograficznym. To wtedy mama, siostra, świadkowa, pomagają Pani Młodej w ubieraniu wyjątkowej sukni ślubnej. Oczywiście, nie wszystkie wykonane zdjęcia lądują w albumie, tylko to jedno, może dwa wyjątkowe. Resztę zdjęć dostajecie jednak na pamiątkę i możecie sobie do tych chwil wracać w każdym momencie. Jeśli Pan Młody również ubiera się w tym samym domu, zagląda również do niego. Zazwyczaj jest dużo spokojniej, mniej nerwów, niepewności niż u Pani Młodej. Ale daję słowo, nie pokazuję Młodemu zdjęć, jak wygląda Pani Młoda. To bowiem jeszcze jest czasami „ukrywane” i Para Młoda widzi się dopiero w „dużym pokoju” tuż przed błogosławieństwem rodziców.
To bardzo ważny moment dla Młodej Pary oraz rodziców. Odbywa się to w tradycyjny sposób, czasami do błogosławieństwa dołączają „dziadki”. Ja dyskretnie, z boku, uwieczniam te chwile. Czasami pojawiają się łzy, wzruszenie. Wszystko dzieje się jednak w sposób naturalny. Ewentualnie po błogosławieństwie jest moment na ostatnie wspólne zdjęcie z rodzicami w domu rodzinnym. Po tym jednak szybko się zbieram, pakuję co trzeba do samochodu i czekam już na wyjście Młodej Pary do kościoła. Od tego momentu staram się być krok przed Wami. Czasami zdarzy się wujek, który nie chce mnie wpuścić samochodem do przodu, bo to on musi jechać najbliżej Was. Co prawda mój silnik 1.6 i tylko nieco ponad 100 koni szału nie robią, ale daję sobie radę.
Jak już wspominałem, do kościoła docieram chwilę przed Wami, choć to Wy jesteście w uprzywilejowanej sytuacji, gdyż nie macie problemu … z zaparkowaniem. Ja niestety nie mogę podjechać pod główne wejście do kościoła 😉 Staram się być blisko Was, uwieczniać najważniejsze i ostatnie chwile przed wejściem do kościoła, dokumentować wszystko, co dzieje się obok – rodzinę, bliskich, znajomych, zawsze fotogeniczne dzieciaki. Najpierw jednak krótka wizyta ze świadkami u księdza. Oczywiście, gdybyście się zastanawiali, posiadam zgodę na fotografowanie uroczystości liturgicznych.
W kościele oczywiście działamy w pełnym skupieniu, staram się nie wyróżniać w tłumie, choć jest to trudne, gdyż zawsze stoję z przodu i wszyscy obserwują każdy mój ruch 😉 Ale działam jak zawsze po cichu i dyskretnie. Do Was tylko jedna prośba. Pamiętajcie. Podczas przysięgi stoicie przodem do siebie, a nie do księdza, patrzycie sobie w oczy, nie księdzu 😉 Ale to Wam jeszcze przypomnę podczas spotkania. I liczę na chociaż jeden uśmiech w kościele, może być nawet po przysiędze z obrączkami na palcach, aby potem w albumie nie wyglądało, że siedzicie smutni, poważni, jak na lekcji 😉
Z kościoła wychodzicie spokojnie, bez pośpiechu, potem zdjęcia po wyjściu z kościoła, konfetti, ryż, monety, zdjęcie rodzinne na schodach i … ucieczka, żeby ksiądz nie przyszedł nakrzyczeć 😉 Jadę przed Wami, aby uwiecznić czekające bramy – jeśli nie są będą to przypadkiem panowie z miasta, którzy chwilę wcześniej zwinęli pęk kwiatów z parku lub miejskiego klombu, bo i takie akcje się zdarzały.
No i czekam na Was już w sali, a dokładniej przed wejściem, razem z kelnerkami i kelnerami oraz chlebem i solą. Wtedy już tylko Pan Młody wnosi Panią Młodą do środka i zaczynamy serial „życzenia rodzinne”. Po toaście chwila na ogarnięcie wszystkiego. Podczas obiadu staram się nie chodzić po sali, nie przeszkadzać, nie krępować gości podczas jedzenia. Zdjęcia stołów staram się zrobić wcześniej. Do gości dołączam z aparatem później, podczas toastów.
Dalej wszystko toczy się już samo. Fotografuję zabawę, toasty, wyjątkowe momenty – tort, dzik czy inne kulinarne niespodzianki. Wykonamy też zdjęcia rodzinne z gośćmi.
Po chwili pierwszych tańców jest też moment, aby na chwilę uciec na zdjęcia. Miejsce ustalamy wcześniej, ja staram się wszystko przygotować, aby sesja plenerowa zajęła nam jak najmniej czasu. Goście w tym czasie zdążą się przywitać ze sobą, poznać, zatańczyć, wyjść na papierosa, do pokojów zostawić rzeczy. Jeśli znikniemy na godzinkę, nie będzie żadnej tragedii. Jak wrócimy impreza będzie już w dobrym momencie, a Wy swoim przybyciem dolejecie tylko oliwy do ognia i do oczepin będzie tylko szaleństwo. A plener będzie za Wami, nie będziecie się już stresować kolejnymi dniami, że trzeba „jakoś wyglądać” na plenerze, znaleźć na niego czas, siły, a co z włosami, makijażem, brudną suknią… Oczywiście, jeśli bardzo nie chcecie pleneru, albo macie inny pomysł, wszystko uzgodnimy podczas spotkania.
Oczepiny to teoretycznie ostatni element mojej pracy na Weselu. Po ich zakończeniu, jeśli orkiestra lub DJ nie mają już żadnego asa w rękawie, to kończę swój dzień pracy. Chyba, że chcecie skorzystać z promocji i chcecie kilka zdjęć w pokoju podczas nocy poślubnej. Dajcie znać, wszystko można ustalić 😉
Po kilku dniach od Wesela – maksymalnie tydzień odzywam się do Was i przesyłam projekt Waszej Fotoksiążki. Wy akceptujecie lub prosicie o jakąś zmianę i po kolejnych kilku dniach umawiamy się na oddanie materiału. Wtedy jest czas dla nas, aby już spokojnie porozmawiać, powspominać, obejrzeć zdjęcia. Wraz w FotoKsiążką otrzymacie też pendrive z najlepszymi zdjęciami z całego dnia.
To chyba wszystko, co w tym momencie przyszło mi do głowy. Jeśli macie jakieś pytania, piszcie: olek@fotoknitter.pl
Zapraszam na stronę i zobaczcie o czym napisałem http://aleksanderknitter.pl/slub/